Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/22

Ta strona została skorygowana.

sadzki, nie rozróżniając nóg, które po nich stąpały.
Edward należał do tych młodych ludzi, którzy największemi ofiarami gotowi są okupić przypuszczenie do tak zwanych lepszych towarzystw. Przypomina to nam niestety bardzo prawdziwą historyę tego młodzieńca, którego bliska krewna znalazła w Paryżu niesłychanie wyelegantowanego, ale dziwnie zbladłego i wychudzonego.
Po pewnych symptomatach, które oka kobiety doświadczonej ujść nie mogły, poznała, że kuzynek był prawie do omdlenia głodnym.
Przerażona, nakarmiwszy go naprzód, zaczęła wypytywać o powody tego niedostatku, w tak dziwnej będącego sprzeczności z wytworną powierzchownością młodzieńca.
— Ciociu dobrodziko — rzekł przyciśnięty elegant — gdybym się nie morzył głodem za cóżbym na dzisiejszy bal białe rękawiczki kupił?
Historya tych białych rękawiczek powtarzała się w różny sposób nie jeden raz przed oczyma naszemi. Jedni je kupowali pracą, drudzy głodem, inni upokorzeniem, dobrze jeśli nie sumieniem jeszcze. Młodzież chorująca na paniczów, na niby arystokracyę, na elegancyę, na lwistość, na dobry