Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/279

Ta strona została skorygowana.

— Jestem tego jak najpewniejszy... Poznam go wszędzie, bo nienawidzę.
— Ale ja go także widziałem.
Edward zaczął pić wino, bo mu się aż źle zrobiło. Wysoki hrabia pochmurniał. Twarz jego przybrała wyraz surowy, podumał chwilę, zaciął usta i nic nie odpowiedział.
— Ale czyś się tylko nie omylił? — rzekł po niejakim czasie do Juliusza.
— Ja się nigdy nie mylę — odparł chłodno zagadniony. — Kilka razy umyślnie przeszedłem widziany i nie widziany koło tych państwa. Zajęci byli nadzwyczaj gorącą, zapewne romansowo-rewolucyjną rozmową. Człowiek się nieco zmienił, wyblechował więzieniem, ogolił, wystrzygł, ale poznałbym go w piekle... lub poczuł.
— To też uderzyła mnie ta fizyognomia — zawołał wysoki.
— Dziękuję ci za informacyę.
Na tem skończyła się rozmowa, ale znać było, że skutki jej i następstwa mogły być bardzo ważne. W istocie, tegoż wieczora dosyć przyzwoicie ubrany mężczyzna, niewiadomo z jakiego powodu, zajął stanowisko obserwacyjne przed drzwiami panny Jadwigi. W mieście zaś dano rysopis zbiega wszystkim agentom policyjnym z poleceniem ścigania i łapania. Ale tegoż wie-