Ciotka zaczęła ją ściskać, Jadwidze także łzy w oczach stanęły i pod pozorem wyboru w drogę, wybiegła zaraz na górę do swego pokoiku. W istocie, miała bardzo wiele do czynienia. Stosy papierów, potrzeba było co najprędzej rozesłać, całą drukarnię gdzieś przenieść, a co więcej, wyszukać takie miejsce, w któremby ona bezpiecznie czynną być mogła. Jadzia, musiała natychmiast posłać po kogoś z młodzieży, aby się z nim naradzić. Wolałaby była widzieć się z Karolem, jak z kim innym, ale ostatnia przechadzka napełniła ją trwogą, a rozkaz wyjazdu zmuszał do jak największej ostrożności.
Nakreśliwszy więc kilka słów, dając do zrozumienia, żeby do niej ktoś przyszedł, niewzbudzający podejrzeń; tymczasem zajęła się pakowaniem i zdziwiła się mocno, gdy po godzinnem oczekiwaniu, zastukano do jej drzwi, a w progu ukazał się mundur moskiewski i brzęknęła w stalowej pochwie szablica.
Pierwszą jej myślą było, że policya przychodzi robić poszukiwania, ale przybyły był bardzo młody człowiek, blady, wyrazistej twarzy, szlachetnych rysów, wcale nie wyglądający na policyanta; nieśmiało i cicho wymówił nazwisko panny Jadwigi i wyszeptał, że jest przysłany przez Karola.
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/296
Ta strona została skorygowana.