czując swe dla niej obowiązki o wyjazd za granicę i ten stał się już niemożliwy, bo stan słabej nie dozwalał myśleć nawet o podróży. Zaczęły się więc te dni ciężkie przedłużonego konania, w ciągu których wychowanka na chwilę nie odstępowała od swej przybranej matki. Niepokój o los siostrzenicy zdawał się najwięcej udręczać i trwożyć chorą, niekiedy wyrywały się z jej ust wyrazy dowodzące, jak dalece przyszłość Jadwigi przerażała ją, rzeczywiście nie było to marzenie dziwaczne, ale przeczucie przywiązanego serca. Łatwo było przewidzieć, że Jadwiga rzucić się musi tam, gdzie ją serce powołuje. Może niepokój ten przyczynił się nawet do przyspieszenia smutnego końca biednej staruszce, gdyż choroba jej wzmogła się nadzwyczajnie, wkrótce wyczerpała wszystkie siły i jednego poranka okrzyki sług zwiastowały, że ciocię biedną znaleziono martwą na posłaniu.
Zgon ten był od dawna przewidziany, jednak silnie dotknął serce Jadwigi, która przyklęknąwszy przy łożu opiekunki, nieruchoma spędziła tak we łzach kilkanaście godzin, aż ją prawie gwałtem od zwłok oderwać musiano.
Pogrzeb i wszystkie nieszczęsne formalności, jakie śmierć wiedzie za sobą, dużo
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/307
Ta strona została skorygowana.