Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/335

Ta strona została skorygowana.

Albert długo zadumany patrzał za nią i od dwudziestu lat zapomniany gość, łza jakaś, niewypłakana resztka młodości, stoczyła mu się na twarz bladą.
Poszedł stąd wprost do kancelaryi rady stanu.
W ciągu tych kilku miesięcy w życiu Jadwigi nie było prawie żadnych wypadków i to jedno spotkanie za coś nadzwyczajnego liczyć się mogło; zresztą dnie płynęły szybko, najczęściej w samotnem a nie bez niebezpieczeństwa zajęciu. Gdy zadzwoniono do pierwszych drzwi, zawsze wprzód trzeba było wyjrzeć oknem, czy to nie żandarm i policya, w nocy najmniejszy ruch uliczny budził tęż samą trwogę. Na bardzo skromny obiad przybywała Emma czasem z którą ze swych towarzyszek, dopieroż wiadomości sypały się jak z rękawa, bo na tych nigdy poczciwej wszędobylsi nie zbywało. Wiedziała nawet, co wielki książe pisał, mówił i myślał. Po obiedzie wylatywała znowu zostawiając samą Jadwigę aż do herbaty. Przychodziło czasem parę osób z tego samego kółka na rozmowę i naradę, która niekiedy trwała do późna. Karol przybywał często, ale choć osamotnienie Jadwigi mogło go czynić swobodniejszym, był teraz może mniej śmiałym i trzymał się