mam tego, że do obozu pojadę; żadna siła ludzka nie powstrzyma mnie od spełnienia tego, co za obowiązek uważam. Nie chcę, jak panna Plater, siąść na koń, choć dobrze konno jeżdżę, wiem, że ręka kobiety słaba, a pomoce z niej nie wielka; ale jej miejsce u łoża chorych, u wezgłowia umierających razem z lekarzem i kapłanem. Wiem, że wielką można przynieść pociechę tą kroplą poświęcenia, bo juściż nas za to Moskale na Sybir nie wygnają?
Myliła się w tem, gdyż za mniejsze daleko winy, za najlżejszą oznakę współczucia pędzili i pędzą w syberyjskie stepy, okute... odarte, na łasce żołdaków piętnastoletnie dziewczęta. Neron chyba mógł się targnąć na coś podobnego!
— Tak pani święcie mówisz, — rzekł Karol, — iż na zbicie jej nie znajdę argumentów. Zgoda więc, ale pozwól, abyśmy my byli sędziami, kiedy pociecha i pomoce od was będzie istotnie potrzebną. Nie będę pani wstrzymywał, ale proszę, byś sama zaczekała, póki cię wiadomości z pola bitwy nie powołają ku nam. Chcesz pani być tam razem z nami? niech się stanie jej wola; nie spiesz się tylko, bo zawsze czas będzie przyjść z dłonią litościwą w pomoc biedakom.
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/356
Ta strona została skorygowana.