trzech rozesłano w różne strony dla zakupienia żywności i dla dowiedzenia się o przyrzeczoną broń. Pomimo nadziei dostania jej nie można się było łudzić; ta, która w tej chwili nadejść mogła, nie starczyła dla wszystkich; trzeba więc było myśleć o pikach i kosach. Karol od świadomszych miejscowości dowiedział się o kowalu, którego kuźnia była we wsi pobliskiej. Tam należało koniecznie przysposobić piki, posprawiać kosy, a że obojga jeszcze nie było wiele, nawet szerokie noże na tymczasowe żeleźca przydać się mogły. Kłopot też był z chorymi, o których pomyśleć należało, gdzie ich bezpiecznie umieścić. O innych, co się po drodze rozproszyli i pokładli, należało się choć dowiedzieć. Karol więc był zmuszony nazajutrz rano, powierzywszy straż obozu jednemu z roztropniejszych towarzyszy, sam na tę niebezpieczną puścić się wyprawę.
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/391
Ta strona została skorygowana.