O białym dniu smutniejszy jeszcze miał pozór ten pierwotny obóz powstańczy. Tym, co go składali, brakło jeszcze doświadczenia; były to pierwsze chwile, najtrudniejsze do przebycia, wszystko stworzyć trzeba było z niczego: szczęściem Moskale także rachując na swe siły, żartując sobie z tego zuchwałego porywu, nie spieszyli się z wystąpieniem przeciwko niemu. Nie było stanowczych rozkazów, ani planu do ścigania, oczekiwano, ażeby się to widoczniej uwydatniło, rachując na wielką przewagę sił kilkadziesiąt milionowego państwa. Z drugiej strony do tej opieszałości w działaniu, która dla nas była bardzo szczęśliwą, przyczyniła się w najważniejszych nawet kraju okolicznościach, nie odstępująca nigdy moskiewskiego urzędnika i żołnierza, chciwość. Wszyscy generałowie, oficerowie aż do żołnierzy, dobrze widzieli, że powstanie będzie dla nich zyskowną gratką. Nie chcieli mu tak prędko końca położyć, bo spekulowali na niem. Każdy miał innego rodzaju obłów na widoku: żołnierz rabunek, oficer