Warszawę w kilku swobodniejszych chwilach, jak dziwne stroje przybrała młodzież wyłamując się z długiej niewoli, która nawet odzieży dotykała. Wszystkie niemal te kontusze, żupany, pasy, konfederatki, jasnych kolorów czapeczki, klamry z orłami, godła polskie dawno nie widziane o białym dniu, występowały tu jako protestacya narodu po długoletnim ucisku. Każdy wdział na tę wielką uroczystość powstania, co miał najulubieńszego sobie, co mu najwięcej do serca mówiło. Dobyto z starych kryjówek przyrdzewiałe szable, Janiny z godłem Sobieskiego, Augustówki, karabele konfederatów Barskich, głównie z Kościuszkowskich czasów, pałasze śpiące w pochwach od Grochowa i Wawru wychodziły teraz na świat znowu walczyć za tę Polskę, za którą przeszli ich posiadacze poginęli.
Niektórzy mieli dubeltówki, rewolwery, lub nawet czerkieskie szaszki. Wśród tej rozmaitości strojów, ukazywały się i na prędce uszyte mundury i sukmanki chłopskie uświęcone kościuszkowską pamiątką. Przypływ nowych wojowników ożywił bardzo obóz, liczba ich wzrastająca dodawała otuchy, a widok broni już rodził chęć do walki. Jednakże połowa prawie ludzi nie miała jej jeszcze i właśnie dla tych potrzeba
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/411
Ta strona została skorygowana.