Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/417

Ta strona została skorygowana.

a kto nie będzie wesół, powiem, że jest małego ducha. Amen.
Tak wyrzekłszy nad mogiłą nie z wielkiem krasomówstwem, ale serdecznie i zrozumiale, sam pierwszy skierował się ku obozowi i odszedłszy kroków z piętnaście, wysunął tabakierę z rękawa, a choć mu łzy na twarzy nie oschły, począł umyślnie szablankować, aby drugich rozerwać.
Brat ostatni powlókł się za wszystkimi ze spuszczoną na piersi głową.