wielki powstał w obozie, ale nie było tam, popłochu, ani pośpiechu zbytniego, który równie szkodliwym bywa jak lekkomyślna opieszałość.
Znalazło się kilku wojskowych, którym wspomnienia służby dozwoliły pokierować zwinięciem obozu i bezpiecznem posuwaniem się na miejsce wcześniej przygotowane i opatrzone.
Nie był to odwrót, ale konieczne przesiedlenie się, nimby się siła ta, z tak różnych złożona żywiołów, czas miała zorganizować się, skupić i uzbroić, zyskanie na czasie było wielką wygraną.
Nie dając się rozpraszać ludziom jeszcze do posłuszeństwa i karności nie nawykłym obwarowawszy się z przodu i zabezpieczywszy od napaści niespodzianej na tyle ciągnącego obozu, ruszono w nocy przez lasy pod przewodnictwem ludzi pewnych. Pochód ten przez puszczę nie był łatwym, ale nikt nie szemrał, bo wszyscy przygotowali się do niebezpieczeństw i znoju. Ostatni opuścił obozowisko, brat zmarłego pochowanego pod dębem, który, pomodliwszy się na mogile, ujął strzelbę, przysięgając pomstę na wrogach Ojczyzny... Wkrótce w to miejsce tak przed chwilą gwarne, znowu wróciło milczenie; niedogasłych kilka ognisk, wykopane doły, roz-
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/424
Ta strona została skorygowana.