z tyłu drogę zajęła nieprzyjacielska kolumna, powstańcy w porządku cofnęli się na nią i wyciągnęli w pole pod las, w miejsce gdzie się ich wcale znaleźć nie spodziewano. Tym sposobem mogli mieć do czynienia z jedną tylko częścią oddziału, druga bowiem oddzielona dosyć znaczną przestrzenią i rzeczką gniłą do przejścia trudną, na której wcześnie popalono mosty, nie mogła tak szybko nadciągnąć. Pochód ten odbyto tak pospiesznie, że nieprzyjacielski oddział w kilka godzin po przejściu drogi leśnej zaczął ją dopiero zajmować. Wysłani przodownicy w stronę obozu znaleźli tylko ognie, doły, trochę węgli i pustkę. Plan cały został chybiony, oznajmiono drugiemu oddziałowi, a nasi zyskali tym sposobem kilka godzin czasu. Nie na rękę było zapewne przyjmować bój z nieprzyjacielem, gdy pilniejsze było zorganizowanie się i uzbrojenie. Wreszcie w partyzanckiej wojnie oddziały zawsze się tak poruszać powinny, aby same niepokoiły, napadały nieprzyjaciela, ich rzeczą są utarczki a nie bitwy, powinny nużyć, szarpać, ścigać, więcej niż walnego szukać boju, ale w tej chwili trudno było zetknięcia uniknąć. Oprócz dwóch wspomnianych oddziałów, inne także moskiewskie kręciły się po oko-
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/435
Ta strona została skorygowana.