cięstwem. W raporcie do wyższych władz napisano, że dowódzca został zabity, poległych podano prawie tylu ile było żywych, a o reszcie wzmiankowano tylko, że się w bezładzie rozpierzchli. Zwycięstwo to wcale inaczej wyglądało na miejscu, ale ponieważ u Moskali o tem, o czem oni nie chcą żeby wiedziano, mówić nie wolno, a w gazetach zagranicznych, gdy kto prawdę napisze, nic nie kosztuje bezczelnie zadać kłamstwo, „Dziennik powszechny“ głosił ogromny tryumf, kompletne rozbicie, a pan major z podpułkownikiem mogli bezpiecznie po tak wielkiem powodzeniu oręża, trochę na laurach odpocząć.
Tymczasem oddział Glińskiego posuwał się dalej dla połączenia z drugim, o którym już wspomnieliśmy, pod dowództwem Berdysza.
Nie wiem czy w którejkolwiek wojnie dowódzcy tak, jak w naszej, umyślnie dowolnie przybierali nazwiska, jakby dając do poznania, że się wyrzekają nawet sławy i że nic dla próżnej chęci popisu czynić nie będą. Piękny to jest rys naszej epoki. Człowiek w ten sposób, nie mogące się podpierać ani imieniem, ani przeszłością, musi wysłużyć sobie i wywalczyć sam wziętość, zaufanie i uszlachetnić to imię, które dobrowolnie przyjął... Przyczyniło się może
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/442
Ta strona została skorygowana.