do tego obyczaju bezduszne prześladowanie, ścigające nie tylko ludzi, ale niewinne rodziny, wszakże jest w tem coś więcej, niżeli prosta obawa tyranii.
Berdysz, dowódzca drugiego oddziału, był równie młodym i zacnym jak Karol, ale daleko zapamiętalszym i namiętniejszym. W Glińskim przemagały zalety prawdziwego wodza pełnego odwagi, ale razem chłodnej krwi i poważnej rachuby; Berdysz był partyzantem szalonym, zajadłym, unoszącym za sobą żołnierzy, ale mogącym też w zapale ich i siebie zgubić.
O mroku poza lasem, który oddzielał ich od Moskali, dwa bratnie hufce spotkały się w polu. Oddział Berdysza z wielką chorągwią karmazynową, na której błyszczał orzeł biały, cały był złożony z młodzieży najgorętszej i dobrze zbrojnej. Na przodzie jego jechał dowódzca na dzielnym kasztanku, w pąsowej krakusce na bakier, z szarfą przez plecy, pistoletami za pasem i szablicą u nogi. Wyglądał dziwnie malowniczo ze swymi ogromnymi wąsami i wyrazistą fizyognomią. Niegdyś zawołany myśliwy, osobistego męstwa niezłomnego, rubaszny, wesół, ochoczy do wybitej i wypitej, Berdysz był z tego rodzaju ludzi, którzy w wojnie dokazują cudów, ale długo przetrwać nie mogą i czuć się
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/443
Ta strona została skorygowana.