wszelkie środki na wypadek jakiegoś poszukiwania i najazdu Moskali. Karol miał uchodzić za jakiegoś siostrzeńca samej pani, chorego na gorączkę. Hensch cały wieczór spędził u jego łoża, pilnie śledząc skutki znużenia, opatrywania, podróży, a wreszcie samej rany, która go wielce niepokoiła: Jedna z panien czuwała dla posługi w sąsiednim pokoiku; Karol czuł się jakby w rodzicielskim domu.
Tymczasem po spoczynku w miasteczku, w którem długo zatrzymywać się ostrożność nie pozwalała, oddział pod wieczór wyruszył w sąsiednie lasy, nie chcąc dłuższym pobytem narażać mieszkańców na następstwa walki. Wysłani na zwiady donieśli, że Moskale połączywszy się i trochę wypocząwszy, powoli w ślad ruszali za powstańcami. Pożegnawszy poczciwych mieszczan, Berdysz objął komendę i wyszedł w przeciwną stronę, burząc za sobą mosty i psując groble. W miasteczku na noc wyglądano Moskali, nie bez obawy, gdyż ukazanie się ich wszędzie i zawsze dzikie i barbarzyńskie, zostawiało po sobie ślady. Domyśliwano się też, że o radosnem przyjęciu doniosą usłużne szpiegi i że za nie pewnie pokutować przyjdzie. Strzepa, który się najwięcej uwijał, a miał nieprzyjaciela w jakimś odstawnym żołnierzu, zemknął
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/457
Ta strona została skorygowana.