Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/74

Ta strona została skorygowana.

spokojnie — o wypadkach rannych, o strzelaniu do ludu?
— I tyle tylko wiemy, — odpowiedziała Jadwiga — ale dalej?
— Trudno to wytłómaczyć, zdaje się, że albo Gorczaków się zląkł, albo nadeszły jakieś rozkazy, ale zmiękli, lud ciała zabitych złożył i strzeże w Europejskim hotelu, dużo więcej podobno potopili Moskale, mówią o wielu rannych...
Jadwiga się zaczerwieniła.
— Miasto w tej chwili wybrało delegacyę, która pojechała do Gorczakowa, są w niej kupcy, mieszczanie, duchowni, dziennikarze, którzy się zlęknąć nie powinni. U Zamojskiego obmyślają adres do cesarza, ale to się na nic nie przyda. Wojsko moskiewskie jakby odebrało rozkazy, zachowuje się spokojnie i zdaje do niczego nie mieszać... resztę jutro okaże.
— Jakto? — zawołała Jadwiga — i to wszystko miałoby się skończyć pocałunkiem zgody??
Karol uśmiechnął się poważnie.
— Nie wiem, — rzekł — rzeczy dziś tak stoją, że o niczem wyrokować nie można, nie zdaje mi się jednak, ażeby ten wielki ruch serc i umysłów dał się jakiemiś połowicznemi środkami zatrzymać. Kraj jest w rozdrażnieniu nie jedną tą chwilą, ale