u Bouquerela. Po cichu dodać potrzeba, że pod skrzydła dobrze ustalonej reputacyi hotelu Angielskiego, tulił się czasem nie jeden, co podejrzliwych oczu rządu ujść pragnął. Sekretni ajenci nie domyślali się, że obok stolika, przy którym spijał szampana oficer od gwardyi, spiskowano jak w najlepsze przy butelce czerwonego wina.
Właśnie gdy panicze ucztowali przy drzwiach otwartych w ostatnim gabinecie od jadalnej sali, Karol w progu samym naradzał się z młodym człowiekiem, którego strój wskazywał świeżo przybyłego z prowincyi wieśniaka.
W przyległym pokoiku Juliusz rozsiadłszy się w fotelu, z bardzo dobrym humorem zapraszał swych gości na kapłona z truflami, którego tryumfalnie wniesiono. Dokoła stołu siedzieli hr. Albert, Micio, Dunio, pan Edward i świeżo zaproszony Henryk Gros.
— No — rzekł ostatni, nalewając sobie szklankę wina — co mówicie o wypadkach? My starsi nic tego nie rozumiemy, rachuby mylą, przeczucia zwodzą, a najpłochsze nadzieje urzeczywistniają się jakby cudem.
— Ja się nie dziwię — odparł Albert zawsze chciwy mówienia — że najpowa-
Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/91
Ta strona została skorygowana.