Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

świeci, ale my najlepiéj wiemy, co on wart... jeden ten tytulik ma za sobą, a głowę nosi górą. Ty majątku nie masz, ale imię czyste, młodość — no i piękny jesteś i chwała Bogu, w głowie dobrze.
— Obdorski téż w salonie bardzo się pięknie prezentuje... — uśmiechnął się Korczak.
— Wytarte czoło! — mruknęła matka. Hrabianka-by mu była na rękę, majątek znaczny, imię piękne, panna piękna... Czego więcéj chcieć; aby swoje i własne brudy zabielić... Gdy się pobogacieje — wszystko się zapomni.
— Ja sądzę, że już dziś o tém nikt nie mówi, o czém my tylko jedni lepiéj wiemy... — rzekł Korczak, — a na to rachować może, iż, słowo dawszy, nie zdradzimy go.
— Nie radbym się jednak z nim spotykał i poznawał bliżéj — rzekł ciszéj Staś. Hrabia wie, że papiery, tyczące się sprawy, są w moim ręku. Rzecz skończona, zagodzona, — ale ślady po niéj, jak po ospie, nie zmazane...
Ojciec i on... nigdy się z nich nie oczyszczą.
Urwała się rozmowa, i krótki obiad skończył. Staruszka odmówiła modlitewkę, Staś w rękę ją pocałował i odszedł.




Major Drohostaj miał ładne mieszkanko przy Długiéj ulicy, i chociaż pół roku spędzał na wsi, trzymał je zawsze, bo go różne sprawy powoływały często do miasta, a bez towarzystwa, do którego nawykł, bez pewnego ruchowego próżnowania, obejść się nie mógł.
Nie robił nic, ale był niezmiernie na pozór zajęty. Starsze panie wysyłały go z rozmaitemi zleceniami, — pośredniczył i pomagał do układania żywych obrazów, do teatrów amatorskich na cele dobroczynne, chodził po kwestach i t. p.
Nie rachowano ani na jego przebiegłość, bo jéj nie miał, ani na zręczność, bo nigdy nie dał jéj dowodów, — ale na gorliwość niezmordowaną, na upór i posłuszeństwo rozkazom. Majorowi zdawało się, że stając się użytecznym społeczeństwu, tym sposobem sobie wyrobi wziętość i zbliży do upragnionego celu — ożenienia, o jakiém marzył.
Nie udawały mu się próby, lecz się nie zrażał.
Tak samo, jak hrabia Saturnin, posługiwali się nim inni. Miał wiele do czynienia.
Zrana major jeszcze zaledwie był dokończył staranną tualetę, i podfarbował wąsy i włosy, palił jeszcze cygaro, mając wyjść, gdy — hrabia Obdorski zjawił się z ranną, niespodziewaną wizytą.
Drohostaj niezmierną okazał radość i wdzięczność za tę atencyę, dobył z pod klucza najlepsze cygaro, posadził go na kanapce, okrytéj przezroczystemi dzierzganemi kapkami i — śmiał się głośno, aby dowieść, że odwiedziny te go uszczęśliwiły.
— No — i jakież wrażenie z wczorajszego wieczora? — zapytał.