Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

Korczak widział przed sobą dosłużenie się w urzędzie lepszego bytu — nic więcéj. Nie mógł teraz żadnych planów układać dopóki był biuralistą, mającym kilka tysięcy złotych pensyi i niespełna drugie tyle procentu od uratowanych resztek ojcowskiego mienia.
Wszystko to razem składało fundusz dostateczny na życie prawie wygodne dla matki i dla niego, ale — nic więcéj.
Rachując się z sercem swém teraz, Staś nie był z niego rad — panna Marcelina zbyt wielkie i z każdym dniem silniejsze czyniła na nim wrażenie. Przyszedł do tego wniosku, iż rozum kazał jéj unikać — ale los, dziwny skład okoliczności, jakby na przekorę, popędzał go, ułatwiał... rozważał. Gniewał się na siebie...