na własną rękę szczęśliwi. Wygodniejszego męża nademnie pewno nie znajdzie...
Sewera zagryzała usta.
— To nie jest naturalne, — odpowiadała kuzynkowi — w tém tkwi jakaś miłostka pokątna.
— Ale gdzież? jaka? śledziłem, szpiegowałem, — mówił hrabia. — Z początku zdawało mi się, że ten młodzik Korczak się pannie podobał, ale wcale teraz tam nie bywa. Nie widuje go panna. Cóż innego?
Skarżył się Obdorski majorowi Drohostajowi, ale żołnierz stary nie miał powołania do odsłaniania tajemnic...
— Gdzie, w kim ona może się kochać, — odpowiadał Obdorskiemu — nikt tam nie bywa. Ojciec ma oko... Po prostu nie umiesz się wziąć do panny... jak to my dawniéj — trochę obcesowo. Przyjdziesz śpiący, ziewasz w duchu, ona się nudzi — i rozchodzicie się każdego dnia gorzéj.
— Słowo ci daję, majorze — wołał hrabia — w téj mierze, jaką nasze obyczaje dopuszczają — jestem nawet dosyć śmiały. Rzucam słowa zapalone jak rakiety; ale Marcelina jest kamienną... nic jéj nie porusza... Czasem, gdy coś palnę wyrazistego, zwraca tak rozmowę, że głupieję. Ja o sentymencie... a ona mnie pyta gdzie kupuję rękawiczki!
Major śmiał się...
— W tem są jakieś miłostki, powtarzał Obdorski. Drohostaj się pogniewał.
— Cóż u licha! To nie jest osoba, któraby kryć się chciała, umiała i miała potrzebę... Ojciec nie tyran, ona niezależna i pełnoletnia...
— Zdaje ci się, że się w kimś kocha — no! to szukaj go...
W tydzień potém, rano wszedł do majora Obdorski, zasępiony bardzo.
— Widzisz Majorze — odezwał się, zapalając cygaro — sprzeczałeś się ze mną, a ja miałem słuszność. Pierwsze wejrzenie nie omyliło mnie. Panna ma romans z tym Korczakiem.
Major oburzony poskoczył ku niemu.
— Co za imaginacya! — krzyknął.
— Posłuchajże — odparł zimno Obdorski... Musiałem szpiegować i stanowczo ci powiadam, że się z sobą po kilka razy na tydzień widują, u niejakiéj pani Wawrowskiéj, którą pewnie znać musisz, bo ona wychowała Marcellinę...
— Z kim się widują, co za brednie — wołał Major.
— No — z Korczakiem! — mówił hrabia.
Posprzeczali się aż, ale Obdorski dowiódł najdobitniéj, że schadzki miały miejsce u Wawrowskiéj, że zamieniano książki, że zapewne musiała być i korespondencya i t. d.
— W takim stanie rzeczy, mój Majorze, dodał — nie pozo-
Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/54
Ta strona została uwierzytelniona.