Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

stem w swoim żywiole. To, co tobie się wydaje dla mnie pożądaném, byłoby ciężarem — wierz mi.
We drzwiach pokazała się Handzia.
— A cóż? herbata? — spytała.
— Pan Stanisław nie pije, mnie podaj do mego pokoju, jak tam chcesz — odpowiedziała matka.
— Czemuż nie w jadalnym? — spytał Staś.
— Mógłby kto przyjść do ciebie, a ja nikomu się pokazywać nie chcę.
Wstała, mówiąc to staruszka, pocałowała w głowę syna i powoli poszła do swéj izdebki. Stanisław pociągnął za nią.
Zadumany był i nie swój.
Handzia, znająca porządek w domu przyjęty, dla swéj pani nie przyniosła samowara nawet, sama zrobiła w kuchni herbatę i na maleńkiéj tacce, w bardzo prostym imbryczku przyniosła ją do stoliczka, na którym stała cegiełka.
Staruszka ledwie przysiadła, nalała sobie żywo filiżaneczkę i poczęła prędko chrupać grzanki, popijając lekką herbatą. Chciała się pozbyć co najprędzéj podwieczorku, który bez syna jéj nie smakował. Staś siadł i spoglądając na matkę dumał.
— Do hrabiego przebrać się musisz — odezwała się matka. Ja ci zaraz przygotuję co potrzeba.
Stanisław, widząc, że nie dokończywszy swojéj herbaty wstać chciała, nie pozwolił się jéj ruszyć.
— Ale, mateczko! — zawołał — ja nie potrzebuję pomocy. Pij, proszę, herbatę spokojnie. Czasu mam dosyć... na co się fatygować!
— Na co? to mi dobry! — odparła matka — kiedy właśnie czyni mi to przyjemność, któréj mnie chcesz pozbawić. Gdy ci służę... szczęśliwą jestem.
— Niechże mama zważy, jak mnie czyni nieszczęśliwym, nie dozwalając sobie służyć? — rzekł syn. Zwłaszcza, że to daleko jest naturalniejszém i świętym obowiązkiem. Matunia dosyć się kłopotałaś dla mnie, czas, abym jéj się mógł wywdzięczyć.
Milcząc, powstawszy stara wzięła go za głowę, pocałowała i — pomimo oporu — poszła ubranie wieczorne przygotować mu sama.




Hrabia Saturnin, który to oryginalne imię przyniósł sobie przychodząc na świat, ojciec pięknéj i oryginalnością słynącéj hrabianki Marceliny, miał własny dom na Nowym-Świecie. Chociaż majętny bardzo, a mający nadzieję w procesie, który się toczył właśnie, zyskać jeszcze milionowy spadek, — nie żył na tak wielkiéj stopie, ażeby całą, dosyć obszerną kamienicę zajmował. Starczyło mu całe pierwsze piętro i część parteru.
On i córka, przy któréj mieszkała krewna daleka, milcząca, posłuszna i uległa istota — składali całą rodzinę.