Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.

Z Obdorskim widywali się w ciągu tego roku nie zbyt często bo ten go nie potrzebował. Bardzo rzadko major go przychodził odwiedzić, a jeszcze rzadziéj hrabia zaszczycał Drohostaia wizytą krótką.
Jednego ranku, znowu w téj porze, gdy major się wybierał na miasto, nadszedł Obdorski, z miną, która zwiastowała, że miał interes.
Zapaliwszy cygaro siadł na kanapce.
— Słuchaj majorze, — odezwał się, — mam do ciebie dwa interesa, które mi musisz załatwić. Jesteś do tego obowiązany, boś mnie tu sprowadził, bez ciebiebym starań nie rozpoczął.
Pierwsza jest, że — potrzebuję pieniędzy, miasto kosztuje dużo, a ja mam długi i u mnie nie urodziło.
Spojrzał na majora, który stał niekoniecznie uradowany wiadomością.
— Hm, — przebąknął major — lichwiarza nastręczyć ci mogę. Sam pieniędzy nie mam, i innego środka nie widzę...
Hrabia zmilczał, co zdawało się oznaczać, że godził się na lichwiarza.
— Powtóre, — dodał po przestanku — rok prawie ciągną się konkury, mam ich dosyć. Zyskałem to, że panna, która w początku mówić nie chciała ze mną, teraz raczy drwić ze mnie. Raz potrzeba to skończyć, muszę wiedzieć czy się mam czego spodziewać. Mów otwarcie z hr. Saturninem, — albo, albo — muszę się oświadczyć lub precz odjadę. Mówię ci mam tego dosyć.
— W jaki sposób mam mówić z hrabią? — zapytał major.
— Powiedz mu, że dłużéj le bec dans l’eau stać nie mogę, dodał chmurno Henryk — niech się decydują.
Drohostaj głową dał znak, że rozumie.
— Jutro rano przyjdę tu — rzekł Obdorski poziewając — i spodziewam się zastać lichwiarza i odpowiedź. Powtarzam ci, nie mogę tak dłużéj siedzieć napróżno. Panna jest nieznośna, codzień kwaśniejsza. Znosić kwasy te od żony — mniejsza, ale od kobiety, która nie wiem czy nią być zechce... w końcu doje.... Zatém...
Spojrzał na majora, który dawał znać, że rozumie.
Z kwadrans potém jeszcze rozmawiali, bo major potrzebował wiedzieć ile pieniędzy chciał dostać hrabia, i uprzedzał go jakie prawdopodobnie będą warunki. Obdorski mówił z goryczą o pannie...
Rozstali się do — jutra.
Drohostaj natychmiast poszedł naprzód do znajomego sobie jegomości, który od niedawna zrzucił był chałat i rozmówił się z nim o pożyczkę. Obdorski był tu znanym i nie osobliwie notowanym.
Lichwiarz zajrzał do książek, przypominał coś sobie i rzekł w końcu.
— Pan major wie, że oni z ojcem fałszowali dokumenta, i że gdyby nie dobry człowiek, co się zgodził milczeć o tém...