Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

zawsze mile będzie widzianym w domu jéj ojca, dodając: — Proszę o nas nie zapominać.
Potrącając swobodnie o rozmaite przedmioty, wspomniała Stanisławowi o swoich zaręczynach i blizkiém weselu, wyrażając się z właściwą sobie otwartością.
— Ojciec mój, — mówiła — życzył tego małżeństwa, dałam się namówić, chociaż mój przyszły wcale nie odpowiada ideałowi, o jakim niegdyś marzyłam. Lecz w naszym świecie na tyle względów potrzeba zwracać uwagę i tylu różnym wymaganiom być posłusznym. Sądzę, że Obdorski nie będzie najnieznośniejszym — a więcéj nad to, aby był znośnym, nie wymagam od niego.
Baczności ojca nie uszła długa rozmowa córki ze Stanisławem, ale dziś mu ona ani wadziła, ani się wydała groźną.
Stanisław wyszedł znowu rozmarzony trochę panną Marceliną, ale powiedział sobie, że oznak życzliwości tych pań wielkiego świata nigdy na seryo brać nie należy. — Bawią się, nic więcéj.
W kilka dni potém zaprosiła go Wawrowska na herbatę, gdzie, jak się spodziewał, znalazł Marcelinę i prawie cały wieczór z nią spędził tak, jak gdyby pierścionka cudzego pomiędzy niemi nie było. Potwierdziło go to w przekonaniu, że cały ten stosunek nie był czém inném, jak zabawką; i że on też ani zbyt do serca go brać, ani do niego wagi nie powinien był przywiązywać.
Hrabia Henryk zabawił trochę dłużéj na wsi niż się spodziewał, czego mu panna Marcelina wcale za złe nie miała. Skorzystała z tego, ażeby Stanisława wciągnąć znowu do Wawrosi i uprosić ojca, aby go zapraszał.
Nie przeszło to niepostrzeżoném, czuwała baronówna Sewera, która, pomimo zaręczyn kuzyna, nie mogła przebaczyć Marcelinie oziębłości dla niego, obojętności dla siebie i jawnego lekceważenia tego związku... Nie mogła się z nią przejednać.
Poszły wiec listy do Obdorskiego, donoszące mu, że pan Stanisław znowu się pokazywał u hrabiego, i że panna się żywo nim zajmowała.
Hr. Henryk wcale nie był zazdrosny — ale w najwyższym stopniu próżny, a nazwisko samo Korczaka miał w obrzydzeniu. List więc przyśpieszył powrót jego i złożyło się tak nieszczęśliwie, że tego samego wieczora znaleźli się obaj przeciwnicy przy herbacie. Każdemu innemu hrabia byłby nieochybnie dał uczuć swe nieukontentowanie, swą niechęć, szukałby może zaczepki jakiejś, ze Stanisławem obawiał się zetknąć z powodu przeszłości i — uważając go za zbyt małą figurkę, — z którą nie wypadało mu się wdawać. Ograniczył się więc ignorowaniem Korczaka, który mu zapłacił tąż samą monetą.
Przed panną Marceliną nie mógł się powstrzymać od skargi i wyrzutów, chociaż w najdelikatniejszéj formie.