Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.

leby sprawy jego w oczach świata nie naprawiło, ale ją tylko zawikłało...
— Nikczemna intryga jakaś! — zawołał, w któréj wierzę bardzo, że hrabia nie miałeś udziału — jest przyczyną zniewagi, jakiéj doznałem. Hrabia mi możesz dopomódz do wyświecenia jéj, to jest jedyne zadośćuczynienie, jakiego żądam od niego.
— Powtarzam, że nie wiem o niczém — odezwał się hr. Saturnin.
— Ależ to się tak skończyć nie może — począł Obdorski. — W tém drzwi się otworzyły i blada, poważna, dumna weszła Marcelina.
— Przebacz, ojcze, — zaczęła, zwracając się ku niemu. — Wiem jaką ci to przykrość sprawi. Wina tego, co się stało nie ciąży na nikim oprócz mnie i ja tylko pokutować powinnam... W interesie hrabiego i naszym jest, aby gwałtowném zerwaniem nie wzniecić domysłów i plotek...
Mówmy, że ślub jest odłożony — i tak się to powoli nieznacznie rozchwieje. Jestem chorą, wyjedziemy za granicę. Wszystko pozostanie między nami...
Czerwieniejąc, blednąc słuchał Obdorski ze spuszczonemi oczyma, gniewny i zburzony. Marcelina udawała uspokojoną.
— Zdaje mi się że to jedyny środek uniknięcia skandalu — szepnął hrabia, zwracając się ku Obdorskiemu.
— Cóż mnie skandal obchodzi! ja się go nie obawiam! — wybuchnął hrabia. — Na wszystko, co przeciwko mnie powiedzieć można, znajdę odpowiedź i potrafię odpłacić. Owszem proszę, aby się wszystko wyświeciło...
— Wszystko! — zapytała Marcelina z taką pewnością, że Obdorski zamilkł nagle. Przyszło mu na myśl, że Korczak także mógł się pomścić i miał go w ręku.
Złagodniał... Gniew zastąpił wyraz strapienia — i niedoli; uczynił się ofiarą nieszczęśliwą i pokrzywdzoną... Nie odpowiadając Marcelinie, podał hrabiemu rękę i szepnął.
— Major będzie miedzy nami pośrednikiem...
Skłonił się i odszedł.
Marcelina ucałowała ojca i milcząc wysunęła się do swego pokoju.
Czekano na Drohostaja, który w istocie przyszedł przed wieczorem, tak znękany i przybity, że żal brał, patrząc na niego. Siadł wzdychając i poruszając ramionami.
— Pięknego nam piwa nawarzyła panna Marcelina — odezwał się. — Co tu teraz począć! Hrabia w rozpaczy... jest to dla niego ruiną... ludzie sobie będą tłómaczyli zerwanie w sposób obelżywy dla niego... Nie ma wyjścia...
— Radźmy, — rzekł hrabia, który się już był przygotował — radźmy, majorze...