Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/86

Ta strona została uwierzytelniona.

Naprzód dla ludzi, dla świata małżeństwo nie jest zerwane. Marcelina chora, jutro jedziemy do wód, za granicę. Zwłoka więc tylko... choroba ją tłumaczy.
To mówiąc, hrabia wstał, ręce włożył w kieszenie i przyszedł stanąć naprzeciw Majora.
— Mów otwarcie, ile mam dać, aby się wykupić?
Zmięszany Drohostaj ramiona tylko ściągnął.
— Albo ja wiem! rzekł. W długach po uszy siedzi. — Zbankrutuje jeśli mu kto nie pomoże.
— Ile mam dać! powtórzył hrabia. Drohostaj gowę potarł.
Niepodobieństwo rzekł, tak rzecz z traktować. O wykupieniu ni mowy niema, Obdorski ma miłość własną. Wiele mi nie mówił o pieniądzach, ale ja najlepiéj wiem jak stoi. Piętnaście tysięcy rubli ledwie starczy, aby go uratować.
Skrzywił się Saturnin.
— Dobrze więc, pożyczę mu jednak, i może być spokojnym, że się upominać nie będę... choć z nim.
Major siedział skłopotany.
— Delikatna materya! westchnął.
— Najprostsza w świecie rzecz, dodał hrabia, daję mu na rachunek posagu, wszak małżeństwo zwać się będzie odłożoném tylko.
— No — i może panna Marcelina — począł Major.
— O! tego się nie spodziewajcie — żywo zawołał Saturnin. — Ona co raz postanowi — tego dotrzyma zawsze...
Mów z hrabią...
W kilka dni potém dowiedziała się Marcelina od ojca, że ją — wykupić musiał i z pogardliwym przyjęła to uśmieszkiem.
— Kochany ojcze, rzekła po cichu — widzisz sam, że ten człowiek był niemożliwym.
Omyłka nie na mnie cięży.
W mieście rozeszła się wieść, że hrabiance doktorowie radzili koniecznie zmianę powietrza i że z tego powodu ślub być musiał odłożony, wyjazd postanowiony natychmiast, a narzeczony późniéj miał podążyć za nią.




Nikt mocniéj nie uczuł doznanego od Marceliny upokorzenia hrabiego, nad kuzynkę Sewerę. Dla niéj nie było tajemnicą ani zupełne zerwanie ani świetne jego następstwa.
Uboga, walcząca przez całe życie, aby godność swą utrzymać, chociaż źle pojętą, baronówna — gdy jéj Obdorski przyznał się do tego, iż pożyczkę zaciągnął u hrabiego, pobladła, długo mówić nie mogła i rozpłakała się w końcu.
Nie pojmowała filozoficznéj obojętności kuzyna, który na smutną tę sprawę patrzał zupełnie obojętnie.