Ta strona została skorygowana.
Sołomerecki przyjeżdżał, odjeżdżał, wracał, zawsze ten sam i zawsze nieżonaty. Wśród kobiet grzeczny, nie unikający ich, nie dawał się im nigdy zaprowadzić daléj, niż chciał. Najzalotniejsze znajdowały go niezrozumiałym.
Bankierowa, która bardzo księcia lubiła, powtarzała Romanie nieustannie:
— Ale ożeń-że go, bo się zestarzeje i w końcu ożeni z jakiemś czupieradłem. Masz jego zaufanie, znasz jego gusta; dowiedź-że mu, iż jesteś prawdziwą przyjaciółką.
Romana przyjmowała to naleganie z uśmiechem, lecz gdy się w końcu powtarzało, doprawdy zaczęła myśléć, że powinna to była uczynić.
Z przykrością myślała o tém, była zazdrosną, ale się chciała zwyciężyć.