Strona:PL JI Kraszewski Rady główne i życzenia na nowy rok.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
—   17   —

suje za tym, przy kim jest siła, niewiele się troszcząc o to co czyni; a szczerość wotów, uzyskanych z pomocą żandarmów, merów i prefektów, nikogo nie łudzi. Każdy też rząd despotyczny z ochotą przystanie na głosowanie powszechne, zawsze mogąc być pewien, że ono na jego korzyść wypadnie. Ale kogóż się tu oszukuje? Pragnie się tylko, opierając na sile, nadać jej jakąś sankcyą, jakąś prawowitość pozorną. Niestety! historya jest nieubłaganą. ...
Jak z głosowaniem, tak z innemi swobodami człowieka; wrota do nich otwarte być powinny dla wszystkich bez wyjątku, ale wnijść może przez nie tylko ten, kto złożył dowody wykształcenia.
Wszyscy mamy równe prawa, ale nie wszyscyśmy do wszystkiego zdolni, a nic dla społeczeństwa zgubniejszem być nie może nad to, gdy każdy w niem sądzi się zdolnym do wszystkiego i porywa do rzeczy, których nie rozumie. Zachcianki te drogo się zwykło opłacać.
Wprawdzie przypuszczenie nawet wcześniejsze nieco do swobód politycznych, kształci ludzi i wyrabia — czego dowody mamy w Ameryce, i lepszem jest ostatecznie, niżeli powstrzymywanie życia zbyt surowemi ograniczonego szrankami; ale społeczność uspokojona tem, że jej prawa są uznawane, spieszyć się z używaniem ich dla płochego tylko zadowolnienia miłości własnej, niepowinna. Niepotrzeba dowodzić, że polityka i nauki społeczne są nauką, że instynkt zapewne często ją zastąpić może, ale bezpieczniej jest, gdy nań rachować niepotrzeba. Nikt dziś za żadnym przywilejem stanu przemawiać nie może, gdyż w społeczeństwie nowem kasty i podziały nie istnieją, wszyscy mają prawo do wszystkiego, ale to prawo usprawiedliwić powinni wykształceniem.




Wyboczyliśmy nieco od przedmiotu głównego, nastręcza się bowiem tyle zadań namiętnie i fałszywie pojmowanych, iż przypomnienie bardzo zwyczajnych prawd, zdaje się nam koniecznem, — wracamy jeszcze do głównej kwestyi zamętu dzisiejszego i chorobliwego stanu społeczeństw, napróżno szukających sobie lekarstwa. Rodzi go bezsprzecznie ta chwiejność zasad, i nieposzanowanie praw i prawa, o których już mówiliśmy. Wielkie prawdy ewangieliczne stoją wprawdzie nieporuszone i pozornie szanowane, ale w chwili istotnego czy mniemanego niebezpieczeństwa, każdy się od ich spełnienia uwalnia i z pod ich rygoru wyjętym być sądzi; księga praw nieustannie się zmienia, a w istocie idea prawa słabnie; narody w interesie swobód, rządy w sprawie konserwacyi własnej zawieszają prawo, i uciekają się do bezbrzeżnej samowoli; obie strony niewiele na tém zyskują, ale ludzkość ogromnie na tém traci.
Henryk IV odezwał się tak niegdyś, że Paryż wart był mszy; inni po nim za każdą pilniejszą potrzebą polityczną ośmielali się do czegoś nieprawniejszego; przyśliśmy do tego, że dla jedności politycznej widzimy publicznie zadawane gwałty sumieniu człowieka, grabienie własności, prześladowanie języka, wiary, obyczaju; łamane traktaty i zobowiązania międzynarodowe, prawo narodów i prawa człowieka. Młodzi publicyści czynią sobie chlubę z tego, że gardzą tem co wieki i cała ludzkość szanowała.