Strona:PL JI Kraszewski Rady główne i życzenia na nowy rok.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.
—   7   —

niesmak żywota, niepokój wewnętrzny, odrętwiałość apatyczna, zdradzają nieuleczoną chorobę, która się prędzej czy późniéj znowu ma odezwać.
Możnaby sądzić, że nić Aryadny, która dotąd wiodła przez labirynty przeznaczeń, zerwaną została, że omackiem nie wiemy już dokąd iść dalej. Nie zbywa nam wszakże na zdrowych teoryach, ale te są najmniej upowszechnione, a miejsce ich zastępują chorobliwe mrzonki i najfałszywsze systemaciki. Dlatego pozwolimy tu sobie kilka bardzo oklepanych, starych prawd wywlec z tej graciarni, do której je zepchnięto.




Historya władzy i rządów w starożytnych i nowszych spółeczeństwach, jest tą historyą walki o której wspomnieliśmy wyżej, nieustannem równoważeniem się i przesilaniem krańcowych pojęć, zwycięztwami oznamionowanej. Pomijamy czasy przedchrześciańskie, patryarchalne, teokratyczne, rzeczypospolite i dyktatury, cezaryzmy i imperalizmy wojskowe, chociaż w tem wszystkiem jest już niemal toż samo, co się dzisiaj powtarza ze zmianami w formach wiekowi właściwych. W średnich wiekach przy kształtowaniu się spółeczności chrześciańskiej do właściwego jej organizmu, idea rządu jako instytucyi boskiej ściśle związanej z bytem kościoła i od niego zależnej, wyrabiała się coraz dobitniej. Ten sojusz nie był rzeczą całkiem nową, w starożytności najwyżsi władzcy byli razem arcykapłanami, tron się wszędzie o ołtarz opierał, religia podtrzymywała władzę, władza broniła wiary. Chrześciaństwo wyżej jeszcze stawiając kapłana bożego nad panującego, namaściło także króla, uczyniło go nietykalnym, poświęconym, odpowiedzialnym nie przed ludem ale przed kościołem i głową jego. Kościół stawał ponad panującemi i narody, jako trybunał najwyższy kontrolujący stosunki władzy i ludów, rozsądzający ich sprawy, wyrzekający po czyjej stronie była prawda. Papieże rozdawali królestwa, dzierżyli w dłoni sąd najwyższy, a dekreta ich były jakby głosem bożym, przeciw którym ani szemrać ani od nich apelować nie było wolno.
Był to dziecięcy wiek spółeczności chrześciańskiej, a władza kościoła strzegła w istocie, lubo ostrożnie i bojaźliwie, aby się ludziom zbytnia krzywda nie działa, rozwiązywała poddanych z przysięgi, rzucała klątwy na ludy i panujących. Lecz wkrótce, nad czem już ciężko boleje Dante, interesa posiadłości ziemskich stolicy apostolskiej związały ją wspólnemi z innemi panującemi względy, stawiając ich nie ponad nimi, ale na równi z nimi, w pośrodku ich, w tem samem położeniu co oni. Papieże dla zapewnienia swej niezawisłości, sięgnęli po ziemską koronę, ale w istocie osłabili przez to czysto duchowną swą władzę i narazili ją na wszystkie losy, jakim inni panujący i rządy ulegają.
Zresztą i czasy też zmieniły się powoli, a z niemi pojęcia i potrzeby, kształciła się i dojrzewała ludzkość, ropowszechniała oświata, a w miarę jak ludzie poczuwali się do prawa i możności rządzenia samemi sobą lub uczestniczenia w zarządzie kraju, przestraszona o zagrożony byt swój władza, nawykała do nietykalności, do nieodpowiadania za nic, ścieśniać poczęła węzeł, usiłowała się bronić, nie chcąc nawet słusznym wymaganiom ustąpić, aby na sile nie szwankować.