Strona:PL JI Kraszewski Stary zamek.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

się w niwecz rozjunaczył i rozhulał. Niemiec, coby go był miał wstrzymywać, to mu pochlebiał, aże z nim pijał, grał, z grosza go darł i wszystko sobie kupować kazał co zamyślał, a dobrze mu z tém łajdakowi było, — zamknąwszy oczy, cuglów popuścił wojewodzicowi. Na dobitkę — wojewoda stary zaraz jakoś rychło umarł, a matka słaba choć jedynaka do domu ciągnęła, gdy ten napisał, że się tam jeszcze czegoś niedouczył, pozwalała mu coraz daléj i dłużéj podróżować, nieskąpiąc pieniędzy.
Gdy wojewody niestało, poszło coraz gorzéj a gorzéj, i trafiło się już, że konie, powozy i brylanty na karty stawiono, zadłużano się, po miastach zatrzymywali za summy nieopłacone, — a co było awantur z kobietami, z mniszkami, z mieszczankami różnego kalibru, tego i na wołowéjby skórze niespisał. Jak się raz tak puściło, niebyło już rady, ani powstrzymania; panicz trafił na dwór Francuzki i tam się dorznął. Panowało tam, słyszę, takie powietrze naówczas, że i aniołaby popsuło gdyby zawczasu nieuciekł, a co dopiéro panicza, który i tak miał żyłkę do rozpusty... A że był urodziwy, silny, młody, dobrze urodzony, kolligat i pan całą gębą, jak go tam pochwyciła ta sodomija, tak w niéj ugrzązł.
Co się tam działo, tego ja opowiedzieć niepotrafię; ale bywało, kiedy stary pan, nieboszczyka naszego ostatniego ojciec, zacznie o tém pocichu opowiadać, włosy na głowie powstają i zrozumieć nawet niemożna... Jakąś tam jejmość xiężnę Francuzką pobałamucił, i wykradłszy ją, uciekł z nią do Hiszpanii. Mąż poszedł w pogoń za nimi, ten go w pojedynku zabił, a tandem na trzeciej stacyi i z tą kortezanką powaśniwszy się zaraz, porzucił ją. Xiężna wróciła do Francyi, a on że się już był wybrał do Hiszpanii, pojechał daléj dla ciekawości. I nim dojechał do stolicy, po drodze