Strona:PL JI Kraszewski W hotelach 14.png

Ta strona została uwierzytelniona.

Alibert dit Chauve-souris, zbiegłym z Tulonu.. a jego córka nie jest jego córką...
Machnął ręką za całe zakończenie i strzepnął serwetą.
— Ja odrazu, gdy przyjechali, miałem ich za coś podejrzanego — mówił kelner — w obejściu się zdradzali nie zbyt przyzwoite osoby. Grouche pił cognac szklanką, a panna Emilia kieliszkiem. I gdy sam na sam z sobą byli, mówili wcale nie salonowym językiem.
— Aresztowano ich? — zapytałem.
— A jakże — odparł kelner — a co dziwniejsza, pan Emil za niemi poleciał i do rana robił jakieś starania... Zdaje się że nie daremne. Policya francuzka nie przenosi się zagranicę bez pewnych dowodów...
Gospodarzowi mówiono, że tych dwoje tak zwanych Grouche, należeli do niebezpiecznéj szajki złodziei; znaleziono u nich klejnoty, będące dowodem tego. Grouche utrzymuje, że je kupił, ale naprzód musi przekonać, że jest Grouchem...
Przyznaję się, że z powodu pana Emila, którego mi żal było serdecznie, wypadek ten obszedł mnie tak żywo, iż mając wyjechać dnia tego z rana, odłożyłem podróż na wieczór.
Spodziewałem się spotkać lub coś usłyszeć o Emilu, nadzieja mnie zawiodła; dowiedziałem się tylko, że aresztowana para, o któréj w hotelu przez cały dzień mówili wszyscy — nie była jeszcze wyekspedyowaną do Francyi.
Emila w hotelu nie było.
Wieczorem, blady, zmieniony, zjawił się do stołu i usiadł przy mnie milczący. Nie śmiałem go pytać. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
Tak jakgdyby przerwaną jakąś kończył tylko rozmowę, począł mi szeptać do ucha:
— Jest to nieszczęśliwa ofiara; na bruku paryzkim mnóstwo takich istot przepada. Stary nie jest jéj ojcem, ale się nią posługiwał. Okropna dola! W tym wieku! Nie wiem, czy ma lat dwadzieścia! Z tym wdziękiem, z tą zdolnością... bo ma wiele zdolności... wpaść w taką kałużę... Radbym ratować ją, ale — jak?
— Zdaje mi się — odpowiedziałem — że nawet próbować nie warto...
Nie odpowiedział mi nic. Jadł mało, roztargniony i pot sobie z czoła ocierał; widać było głębokie wzruszenie. Walczył z sobą, a uczucie, w którego rozbiór trudno wchodzić, brało górę. Oznajmił mi zarazem, że tegoż wieczoru Zurich opuszcza i powraca do domu.




Na tém skończyłaby się ta historyjka, któréj sensem moralnym byłoby, że się należy strzedz znajomości zabieranych po hotelach, choćby panie miały najpiękniejsze brylanty jako rekomendacyą, gdyby we dwa lata późniéj, we Frankfurcie nad Menem, nie przybył do niéj — przypisek, który zmienia znaczenie wypadku.
Stanąłem w hotelu Frankfurter-hoff... nie mając zamiaru zatrzymać się w mieście dłużéj nad dzień jeden. Sprowadził mnie, po drodze, interes antykwarski: stara, rzadka książka do nabycia, którą i dla jéj ceny i dla rzadkości chciałem sam obejrzeć, nimbym się zdobył na jéj nabycie...
Z południa, w wielkiéj, pięknéj sali hotelu, zwykle zasiada kilkadziesiąt, czasem i więcéj osób do stołu. Towarzystwo nadzwyczaj urozmaicone, gdyż bardzo niepozorni ludzie zapraszają się tu na wykwintny obiad, a obok zasiadają goście przejeżdżający, często do arystokracyi europejskiéj należący.
Frankfurter-hoff należy do najlepszych hotelów w Niemczech, chociaż we Frankfurcie w ogóle gospody są bardzo dobre