Strona:PL JI Kraszewski Wysokie progi from Kurjer Warszawski 1884 No 168a 2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Hrabia przerwał naturalnie zaraz, ciekawie dopytując i nagląco o to, kto mógł być sprawcą zniszczenia ostatniej woli podkomorzynej.
Kosztowało wiele Suchowskiego, otwarcie wypowiedzieć przekonanie, lecz w końcu — nie strzymał się ze zwierzeniem poufnem.
— Nieboszczka mówiła mi wszystko, radziła się w każdej rzeczy — ciągnął zwolna — nie dla tego aby tak bardzo w rozum mój wierzyła — ale znała serce, a ono często stanie za największą mądrość.
Wiem to najpewniej z ust jej własnych, że ten łotr Leszczyc tak się zawczasu obwarowywał, aby od testamentu nic nie potrzebować.
Wytłumaczył to nieboszcze, że woli mieć z łaski jej choćby mniej, ale ciepłą ręką, aby ludzie nienawistni mu i na legat nie krzyczeli.
Podkomorzyna podobno dopożyczywszy coś niewiele u Leszczyca, bo jej często grosza na datki nieustanne brakło, dała mu skrypt, w którym zawarte było to co dla niego przeznaczała.
Tym sposobem, jeden on, jeden ten Leszczyc tu jest, któremu testament nietylko nie potrzebnym, ale był przykrym, bo obdarzał tych, których on nienawidził. Jeżeli kto go sprzątnął i zniszczył, to nie kto inny jak on! Łotr to, który do wszystkiego jest zdolnym.
Mówię to — dodał Suchowski — z najgłębszego przekonania, ale razem w piersi się biję, bo któż wie, czy wstręt do człowieka i mnie nie zaślepia.
Ta pewna — dorzucił po chwili spoczynku — że w całym dworze żywej niema duszy oprócz niego, któraby się czegoś po testamencie nie spodziewała.