Strona:PL JI Kraszewski Wysokie progi from Kurjer Warszawski 1884 No 190a 2.jpg

Ta strona została skorygowana.

ruczkę poprawiał i splunąwszy dyskretnie, tak aby mógł nogą zatrzeć, zamruczał.
— Suchowski twierdzi, że pan hrabia bądźcobądź pozostaniesz przy Zakrzewie.
Adalbert ruszył ramionami.
— Ja cudzego nie żądam — odparł.
Po chwili hrabia, któremu pilno było się tą wiadomością podzielić z drugimi, wyszedł od Rzęckiego i zdążał do łowczynej.
— Pani nie wiesz o niczem? — odezwał się w progu.
— O czemże nowem? czy Rzęckiemu byłoby gorzej? — odparła staruszka, rzucając pończoszkę.
— Ale, nie — począł śmiejąc się — tylko ten roztrzepaniec do tej pory trzymał w sobie to, o czem powinien był wczoraj mi powiedzieć jeszcze. Testament się znalazł.
Łowczyna i nadchodząca panna Felicja krzyknęły razem:
— Testament!
— Tak! testament jest, a ja państwa pożegnam i powracam... powracam...
Hrabia, jakby mu młodość wróciła, zakręcił się na nodze, rozśmiał i siadł z dziwną swobodą na krzesełku...
W tem sędzina, która widziała jak szedł do łowczynej, weszła, chcąc się od niego coś o Rzęckim dowiedzieć.
Ledwie zobaczywszy ją, hrabia powstał.
— Winszuję pani — zawołał — testament znaleziony.
Pardwowska tak była nieprzygotowaną do usłyszenia tej wiadomości, a tak wypadkami tych dni przerażoną, iż niezrozumiała w początku.
Fryczewska rozpytywała jak i od kogo się o tem dowiedział Rzęcki. Rzecz nie zdawała się ulegać wątpliwości i jeszcze trwała o tem rozmowa, gdy bryczka zaturkotała.
Wszedł doktór Szulc, twarz miał nieco posępną. Zbliżył się do hrabiego jakby szedł z kondolencją.
— Wiesz konsyljarzu — uprzedził go hrabia. — Szczęśliwy jestem! Testament! znalazł się testament.
— Wiesz już hrabia o tem — rzekł doktor — chwała Bogu! nie będę więc pierwszym z tą wiadomością.
W drodze spotkałem urzędnika, który mi o tem mówił i zapowiada, że z testamentem zjedzie jutro urząd do Zakrzewa.
Sędzina nie mogła wytrzymać.
— Nie mówił o tem co się w nim zawiera? — spytała.
— Zdaje się, że nie wiedział nawet — rzekł doktor spokojnie. — Dla państwa pewnie nie znajdą się tam niespodzianki, bo ś. p. podkomorzyna nie taiła się z tem co uczynić chciała.
Pardwowska po pierwszej chwili ożywienia, siadła dosyć smutna. Nadzieje jej daleko dalej sięgały, wszystko nagle przyoblekało się szarą barwą rzeczywistości skromnej, powszedniej.
Z całego towarzystwa jeden hrabia okazywał nietylko humor nadzwyczajny, jakiego nie widywano dotąd, ale wpłynęło to na jego ruchy i fizjognomję. Zdawał się odmłodzony.
— Jedną rzeczą, jako administrator, będę się starał po mojej myśli rozporządzić — odezwał się. — Gołębie dostaną się pannie Emmie.
Poważnym uśmieszkiem podziękowała za to sędzina. Hrabiemu tak było pilno roznieść wiadomość szczęśliwą, iż nie zagrzawszy tu miejsca, pobiegł z nią do proboszcza.
Jeden po drugim dwa wypadki tak niespodziane, z dodatkiem nie zrozumiałej dla nikogo ucieczki Leszczyca, o której wieczorem już wiedzieli wszyscy — całą ludność dworu w Zakrzewie, w gorączkowy ruch wprawiły...