Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/119

Ta strona została skorygowana.

Wypadki te byłyby silniej zatruły spokój domu, gdyby szczęściem właśnie, jak gdyby umyślnie na pocieszenie zesłany, nie nadjechał trzeciego dnia, książę opiekun... Nigdy może tak pożądany tu nie był, tak radośnie go nie witano... Nie śmiano się go spodziewać, spadł jak z nieba... Czekał go i Malborzyński od dawna, nie mogąc nigdzie tych trzech tysięcy rubli wykołatać, a spodziewając się, że marszałkowa je od niego otrzyma.
Słówko o księciu Auguście, którego poufale i szydersko niektórzy, zamiast Augustem, Augustulem zwali.
A najprzód zacznijmy od rysopisu. Książę miał lat około sześćdziesięciu, lecz życie czynne i żwawe prowadząc, nie chcąc zestarzeć, a raczej nie umiejąc, wyglądał dosyć młodo... Nie starał się o to zbytecznie, nie farbował włosów, nie ściskał się, nie zapożyczał młodości od żadnych środków sztucznych — pozór jej dała mu poczciwa natura i może charakter, który nigdy głęboko w przepaści życia zapadać mu nie dawał. Trzymał się na jego powierzchni.
Słuszny, urodziwy, niegdyś bardzo piękny, dziś jeszcze przystojny i nadzwyczaj miły, książę miał fizyognomię dystyngowaną, po której od razu pochodzenie jego arystokratyczne poznać było można. Nie mówiła ona wiele, nie uderzała wcale oryginalnością, ale nie raziła też niczem przykrem, odstręczającem. Niebieskie jego, nieco spłowiałe już oczy, śmiały się zawsze, uśmiechały się usta, czoło było gładkie i niepomarszczone... Wesołość nigdy nie schodziła z tej twarzy. Tą wesołością i dowcipem pożyczanym, jak mówiono, książę swą nicość pokrywał — lecz jeżeli była to istotnie nicość, to tak wybornie osłoniona, że nie każdy mógł się na niej poznać.
Wiadomości miał książę mnóstwo, pamięć ogromną, łatwość przyswajania sobie myśli nadzwyczajną, a obojętność na zasady i przekonania, rodzaj sceptycy-