Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/120

Ta strona została skorygowana.

zmu instynktowego dla świętego spokoju, dozwalała mu ze wszystkimi być dobrze — nikomu się nie sprzeciwiać, śmiać się i cieszyć ze wszystkiego. Homme du monde, w całem znaczeniu tego wyrazu, brzydzący się tłuczeniem szyb i hałasem, przesuwał się książę przez życie... nikogo nie potrącając, aby nie być też szturkanym przez nikogo... grzecznie, cicho... jak na przyzwoitego egoistę przystało.
Egoizm jego rozumny, szerokich rozmiarów... potrzebował atmosfery całej, w którejby swobodnie mógł oddychać i obracać się. Dla tego książę dobroczynnym był, łatwym, uczynności pełnym, aby go kwaśne twarze i jęki a stękania nie otaczały, bo to mu truło jego błogi spokój... Kochał wszystkich i niezmiernie potrzebował być kochanym, walki żadnej nie znosił...
Z nim ludziom dobrze było, i jemu z tymi, których sobie dobierał... Pochmurny horyzont, najmniejsza groźba burzy odpędzały go... potrzebował módz być wesołym i szczęśliwym... a nadto szanował pewne przyzwoitości względy, aby urągać swem szczęściem cudzej biedzie... W ogólności był to człek bardzo dobry, kochany, miły i szanowany nawet powszechnie — bo się nigdy nic nieszlachetnego nie dopuścił. Uczciwym był może także przez egoizm i rachubę — lecz w pobudki się wchodzić nie godzi. Małe płochostki i miłostki chętnie mu wybaczano... Skandalu z nich nigdy nie było.
Całe życie dostojnego opiekuna pani marszałkowej, kuzynem się nazywającego, zeszło mu bez katastrof i krytycznych momentów — przepłynęło jak strumień po łące zielonej. Miał mnóstwo różnych tytułów i synekur honorowych, na oko był czynny różnostronnie, prezydował, zagajał, miewał misye... zdawał się czynnym, lecz nic nie robił. Właśnie może