Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/15

Ta strona została skorygowana.

wiadał jak z kamienia, ogólnikami, mruczeniem i puszczał pytanie per non sunt.
Wiadomo było, że niegdyś przed owemi laty dwudziestu kilku, pełnił jakąś służbę officyalistowską na dworze państwa Rawskich. Jedni mówili, że od pisarzowstwa przy gorzelni zaczął drudzy że od ekonomii, inni, iż od miłej dzerżawy. Rawscy naówczas dojadali ogromnych dóbr, które nieopatrzność ich własna i dziadowska przyprowadziła do ruiny. Była rodzina bardzo można, z pierwszemi domami rzeczypospolitej skolligacona, wplątana za Sasów i za Poniatowskiego do wzystkich kabał i intryg ówczesnych, czepiająca się ciągle dworu, żyjąca w końcu długami i nadziejami nieokreślonemi... Gdy ów Czermiński zjawił się u Rakowskich, już oni jak tonący brzytyw chwytać się musieli, nie mogąc czy nie umiejąc chwycić oszczędności i pracy...
Rawski, który miał jednę tylko córkę spodziewał się dla niej świetnego losu, ciągle w podróżach, po dworach, w Wiedniu, Paryżu, Berlinie szukał czegoś, co sam podobno, ściśleby oznaczyć nie bardzo umiał. Ta córka była nieładna wcale, majątku nie miała tylko pozór jakiś wątły, stosunki ojcowskie nadwerężyło niepowodzenie, zmarła matka i sam Rawski wreszcie w podróży gdzieś na noclegu apopleksyą został tknięty...
Pozostała sierota napróżno się odzywała do rodziny, z którą dawniej z powodu różnicy w zapatrywaniach i opiniach — zerwano. Nikt jej na pomoc nie przybył...
W historyi tego domu i pana Bonawentury Czermińskiego następuje tu ciemny epizod, w którym najbystrzejsze oko rozwikłania wypadków dostrzec nie może. Nikt nie wiedział jak się to stało, iż ostatnia wielkiego imenia dziedziczka, wychowana do wielkiego świata, dumna, mogąca się odezwać do