Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/160

Ta strona została skorygowana.

wonem: Souvenir. Pugilares miał niegdyś zamykającą się klamerkę, dziś wiszącą bezsilnie i nietrzymającą nic. Tasiemka czarna, z przywiązanym do niej sznureczkim białym, opasywała na krzyż wypchane notatkami, listami, regestrzykami archiwum to podręczne pana Pierzchały, które go nigdy nie opuszczało. Kładąc się nawet spać, zasuwał je pod poduszkę. Tu się mieściły arcana jego egzystencyi — nadzieje, wspomnienia, — plany...
Zwolna i ostrożnie przybliżywszy się do stolika, na którym złożył pugilares, Pierzchała rozwiązywać go zaczął, i z troskliwością wnętrze badał.
Mimowolnie ciekawe oczy Malborzyńskiego padły na te pozasmalane świstki, z taką troskliwością zachowywane. Pospłaszczane pieczątki, całe szeregi liczb, grezmoły różnych charakterów, kwitki... stare pasporta — wszystko się razem tuliło...
Pierzchała dobył wreszcie pół arkusza, rozłożył go i pomalutku czytać począł:
„Rakowiecki klucz z Racicami... primo...
„Zamoroczany ze wsiami przyległemi.
„Item, Bory, Borówka i Zasieki.
„Item, Zaczałów, z Wólką Zaczałowską.
„Item, klucz Drozdy z Mięsojadem i Parcianką.
„Nakoniec Bębny i Zarwańce“...
Tu podniósł głowę Pierzchała.
— Majętności w ziemi więcej nie ma panie dobrodzieju... i Rakowiecki klucz zostaje pod dożywociem pani Czermińskiej, a po najdłuższem jej życiu, przechodzi na pana Leona...
— A kapitały? zapytał Malborzyński, który wsparłszy się obu łokciami na stole, zaglądał ciekawie w arkusz zapisany.
Pierzchała głową pokiwał...
— Samych kaucyj „na podradach“ jest milion rubli, rzekł cicho i tajemniczo...