Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/168

Ta strona została skorygowana.

śmienicie — ale co do kapitałów, nie. Proszę o chwilkę cierpliwości... Sama wiesz, że Felicyi i panu Leonowi na wsi się zakopać — niepodobiństwo. I po co?... Potrzeba nabyć dom... przyzwoity w Warszawie i urządzić, trzeba się stosownie wyekwipować. Wszystko to wymagać będzie znacznego kapitału, bo musi odpowiadać stanowisku, jakie w świecie zająć powinni. Na to Leon mieć musi gotówkę.
— Bez wątpienia — potwierdziła marszałkowa... ale ja... utrzymując niedzielność massy, mam moje w tem ważne konsyderacye... to się da ułożyć i pogodzić...
Zamilkli nieco — książę z rąk Malborzyńskiego wziął jego notatkę i wpatrywał się w nią bacznie.
— Mój drogi Olesiu — rzekł w końcu... bez urazy. Wiem, że jesteś człowiek baczny, sprytny i niełatwowierny, wybacz mi — ale muszę wiedzieć źródło tych informacyj. Jestem przeciwny wszelkim złudzeniom... je suis positif... Rachunek musi mieć podstawę realną.
Skinieniem głowy potwierdziła to marszałkowa...
— Cyfry są wyczerpnięte z notat do inwentarza przez Kolembę zrobionych... nic w świecie autentyczniejszego być nie może... odezwał się z odcieniem urazy Malborzyński. Książę mnie zna, że ja też marzeń nie lubię...
— A zatem, tysiączne ci dzięki, nieoszacowany mój Olesiu — odezwał się książę... Mamy podstawy, mówmy teraz i rozważajmy, czego po nich wymagać mamy?
— Rozumie się, wtrąciła żywo marszałkowa — że los Felicyi przedewszystkiem trzeba zapewnić. Felicya wnosi mu Holmanów, który ja tylko dożywotnio sobie zatrzymuję. Reprezentuje to?
Spojrzeli na Malborzyńskiego, który nasępiwszy się rzekł: