Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/178

Ta strona została skorygowana.

wielkie wrażenie na Leosiu. Pochlebiało mu to niezmiernie, iż książę się z nim obchodził jak z równym i krewnym... Brał go pod rękę, po kilku dniach nazywał kochanym Leosiem, albo cher Léon... zwierzał mu się różnych szczegółów życia, okazywał dlań nadzwyczajne przywiązanie. Próżność była tem przyjemnie połechtana.
Leon, który zawsze pragnął wejść w ten świat wielki, wydający mu się niedostępnym, o którego progu przestąpienie walczyć było potrzeba — chwytał księcia jako przewodnika, przed którym wszystkie drzwi stały otworem. Jako ożeniony z kuzynką księcia — Leoś uzyskiwał wstęp wszędzie... a nie wątpił, że raz wszedłszy, pozyszcze sobie serca, względy i prawo obywatelstwa...
Piękność Felicyi, majątek, wychowanie — opieka książęca... starczyły aż nadto do przełamania zapór, które stawićby było mogło nieznane nazwisko... i pochodzenie wątpliwe...
Leoś więc przylgnął do księcia Augustula, namiętnie się przywiązując do niego... Opiekun naturalnie korzystał z usposobienia... Wszystko dla pani Falimirskiej składało się tak szczęśliwie, iż pomyślniej nie mogło...
Obu też Czermińskim i matce ich, ten stosunek z domem marszałkowej, wydawał się bożem błogosławieństwem. Rozumowi, zręczności, przymiotom Leona przypisywano to szczęście...
Po rozmowie z Morysiem, nazajutrz przybył Leoś z bukietem dla Felicyi, z prezentami, które sprowadził umyślną sztafetą... Unoszono się nad gustem jego i pamięcią serdeczną... Książę, dla którego w przepysznem pudełku z florenckiej mozaiki, przywieziono cygara hawańskie, ściskał i całował — ce cher Léon... Z temi cygarami i pudełkiem, które dziecinny Augustulus pokazał swemu faworytowi