Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/18

Ta strona została skorygowana.

Między nią a Czermińskim na oko panowała harmonia największa, nigdy nikt nie dostrzegł tu cienia nieporozumienia, sprzeczki, oporu, kwasu jakiegoś... Bonawentura był panem w domu, rozkazywał i słuchano go... Czułości między małżeństwem nie było też widocznych, ani tych przysług i troskliwości o siebie wzajemnej, które miłości i przywiązania dowodzą. Rzadko nawet rozmawiali z sobą: mąż miał nieustanne zajęcie, pani wolała samotność z książkami, wspomnieniami, robotą jakąś lub nabożeństwem, gdyż wielce była pobożna.
Z bliska się jednak przypatrując stosunkom domowym, służba bystrzejsza odgadywała między mężem a żoną utajoną jakąś walkę, nie wychodzącą na jaw nigdy, upartą, w której pokorna, cicha, zrezygnowana pani nie zawsze zwyciężoną bywała.
Pomiędzy nim a nią nie było zaufania, zażyłości, zwierzeń wzajemnych. Czermiński często nie wiedział nic o żonie, ona nigdy nie odgadła co miał poczynać, gdzie i z czem jechał, co przedsiębrał. Najczęściej po obiedzie na chwilę spotykali się w gościnnym pokoju wymieniali słów kilka — Czermiński, gdy było potrzeba, coś zadysponował, — i rozchodzili się każdy w swoją stronę.
Skutkiem zapewne jakiegoś dawnego układu między małżeństwem, jakiejś umowy wzajemnej, nastąpił jakby podział dzieci między nimi. Starszy Leoś był ulubieńcem matki i pod szczególną jej opieką; młodszy Moryś należał wyłączniej do ojca. W wychowaniu ich obu czuć się to dawało...
Leoś piękny bardzo chłopak, arystokratycznych rysów, do matki podobny, ale nierównie wdzięczniejszą mający twarzyczkę, smukły, zręczny, żywy i chciwy życia, — pomimo cichych ojcowskich sarkazmów i gderania, wychował się na panicza. Moryś przysadkowaty, rysów nieregularnych, zdrów, silny,