Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/180

Ta strona została skorygowana.

— Ale ja — odrzekł gorąco — pójdę posłusznie za wskazówkami i radami księcia... ślepo... gdzie książę rozkaże...
— Więc dobrze — ja ci będę Mentorem... Dom trzeba kupić... to korzystniej daleko, niż najmować, gdy się raz ma kapitał, a juści kapitał macie?
Odwrócił się.
Leoś śmiejąc się zawołał:
— Ile tylko będzie potrzeba...
— Dom, appartament, ekwipaż, dobra kuchnia i piwnica, są to des elements du succés indispensables. Coś na to poświęcić trzeba, ale potem pójdzie jak z płatka... Felicya będzie miała z jednej strony niezmierne powodzenie; ty, kochany panie Leonie, z drugiej... zdobędziemy wprędce co zechcemy...
Ja się wpraszam do was na komorne, abym wam służył...
Nie było szczęśliwszego człowieka w tej chwili na świecie nad Leosia — rósł, jaśniał, śmiał się, głową sięgał do niebios...
— Naturalnie, ciągnął książę po małym przestanku — dajemy rok i sześć niedziel na żałobę... a przez ten czas właśnie wypada dom kupić, umeblować go, wyekwipować, ludzi sobie wyszukać, dwór urządzić. Czasu ledwie wystarczy...
Nie masz w tem wiele doświadczenia, ale, jeżeli chcesz, zrobimy tak... Jedźmy teraz — gdy zdrowie matki pozwoli — razem... ja wskażę ludzi, pomogę... i pierwsze twe kroki podyryguję. Entre nous, nie zaszkodzi ci, gdy nas razem zobaczą, i ja cię wprowadzę...
Znowu nastąpił uścisk serdeczny... Mówiono dalej zupełnie w tym sensie jak po raz pierwszy, gdy się układały plany. Leoś na wszystko przystawał w tem tylko, że chciał robić rzeczy na zbyt wielką skalę, od czego książę niby go z razu wstrzymywał,