Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/210

Ta strona została skorygowana.

Książę jednak najciekawszy był tego mieszkania skromnego na drugiem piętrze, które było dla niego samego przeznaczone...
Pan Monti dobrze o tem wiedział, jak również i o wpływie księcia w tym domu; można się więc było spodziewać, że dołoży starań, aby sybarycie i egoiście dogodzić...
Opatrzywszy całe pierwsze piętro, dla obojga państwa przeznaczone, razem z połączoną z niem częścią parteru, do którego kilkoro wewnętrznych, misternie poczepianych prowadziło schodków, książę nieśmiało i cicho wspomniał o tem przyszłem mieszkaniu, które niekiedy miał zajmować.
— Właśnie idziemy tam — odezwał się Monti, — a książę mi pozwoli nim dojdziemy do niego, wytłómaczyć się z teoryi, na której oparłem urządzenie tego zacisznego kątka... Każdemu dziełu jasna, pewna idea powinna służyć za podstawę... Książę potrzebujesz głównie wygody i spoczynku, ale zarazem wykształcony smak jego wymagać musi, aby to na czem wzrok ma spoczywać, było, że tak powiem — błogo uspakajającem... Tu więc należało się wstrzymać od barw zbyt z sobą się kłócących, od wszystkiego mogącego nazbyt niepokoić oko i uwagę. Z drugiej strony jednostajność w sztuce odbiera jej urok cały, kontrast jest tak samo koniecznością, jak parallelizm, interwalle, — i inne środki wypowiedzenia myśli. Zadanie więc było trudne... Barwy dopełniające musiały tu być użyte w gammie przygłuszonej... linie nawet trzeba było łagodzić...
Książę uśmiechał się, chociaż nie wiadomo czy uważał co mówił Monti, tak niecierpliwy był ujrzeć co mu obiecywano...
Niemal z tym samym zbytkiem wykonane było drugie piętro. I tu posadzki były z marmuru, drzwi rzeźbione i wysadzane, choć nieco skromniej...