Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/217

Ta strona została skorygowana.

Ale co nam do tego? Trzeba o sobie tymczasem pamiętać...
I nalał kieliszek.
— Do acana, panie Łukaszu — w ręce twoje, w gardło moje... I napili się oba... a wzięła się przy serdelkach przyjaźń wielka, tak, że zaręczyć nie możemy czy nazajutrz installowany stróż pałacowy, który się we dnie nigdy nie pokazywał, nie był jedną i tąż samą z panem Łukaszem osobą.
Czem się różni wielkie miasto od małego miasteczka? Juściż nie ilością domów i rozległością miejsca, które zajmuje. Są ogromne mieściny i są maleńkie stolice... W wielkiem mieście ludzie toną, nikt o nikim nie wie, nikt się o sąsiada nie troszczy, mało ludzi zna się z sobą — w miasteczkach przeciwnie wszyscy wzajem na siebie patrzą, pilnują się, rachują co mają, dowiadują się co jedzą i zabawiają przeważnie obserwacyą sąsiada.
Dla tego to może pobyt w małem miasteczku jest z wielu względów niedogodny, i ludzie do wielkich miast płyną. Tu jest się w pośród ruchu i życia a samym — patrzy się na wiekuisty dramat z obojętnością spektatora, który za miejsce zapłacił i wyjdzie po widowisku, o los aktorów się nie troszcząc.
Nie chciałbym bynajmniej krzywdzić najmilszego z miast europejskich — Warszawy; ale ona jest trochę małą mieściną, choć miastem ogromnem. Tu się niemal wszyscy znają, a nawet konie, któremi kto jeździ, powóz, którego kto używa... i najmniejsza zmiana w życiu trochę wybitniejszych osobistości do zbytku wszystkich zajmuje. Książę Augustulus był też w ogóle bardzo popularny swego czasu. Obracał się i w kołach arystokratycznych, i w świecie finansowym, dającym dobre obiady, i między urzędowemi postaciami, ażeby być dobrze widzianym wszędzie. A że miał piękne imię stare, obejście się miłe, roz-