Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/22

Ta strona została skorygowana.

wał poznać po sobie, iż wie o syna postępowaniu. Szydził tylko czasem z niego półgębkiem, co matce serce zakrwawiało.,
Przywiązanie jej bałwochwalcze do Leosia, musiało zarazem wywołać najprzód obojętność dla Morysia, który do niego wcale nie był podobny, potem niechęć i wstręt za to, że Leosia ocenić nie umiał. Gdy raz podobnych uczuć choć nasionko wpadnie w serce, już wzrostu i rozwinięcia się ich powstrzymać niepodobna.
I stało się, że miłość dla jednego, prawie nienawiścią dla drugiego się dopełniła. Moryś i to miał w jej oczach odrażającego, że do tyrana był podobny. Czermiński boweim, powiedzmy tu w sekrecie, gdy rozmawiały z sobą poufnie panna Damianna z kuzynką, nie zwał się inaczej tylko „tyranem“. Na to imię zasługiwał, jeśli nie okrutnem znęcaniem się nad żoną, bo na to czasu nie miał, ani do tego usposobienia, lecz chłodem i surowością nieubłaganą.
Moryś dokończył szkół razem z Leosiem, ale do uniwersytetu ani on się napierał, ani go ojciec myślał oddawać. Postanowił kształcić go na praktycznego gospodarza, puścił mu mały folwark dzierżawą, powołał do pomocy sobie i zrobił z niego wybornego officyalistę.
Moryś tym sposobem uzyskawszy pewną swobodę, mogąc dogodzić swym upodobaniom, puścił się na spekulacye i oddał cały gospodarstwu, handlarstwu, a potrosze młodzieńczym namiętnościom, których zaspokojenia szukał nie będąc wiele wymagającym... Jak matka unosiła się nad znakomitym Leosiem, tak Czermiński, choć się z tem nie odzywał, niezmiernie był uszczęśliwiony z Morysia. Z blizka się przypatrując każdemu krokowi jego, cieszył się, że w nim znajdzie następcę, wykonawcę swych pla-