Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/241

Ta strona została skorygowana.

majątki zagospodarowane. Mało ludzi w tak szczęśliwych jak my znajduje się warunkach...
— To prawda — rzekł Maurycy — ale...
— Bez żadnego ale, Morysiu — dodał Leon... Ja ożeniłem się z miłości, ty powinieneś tu, korzystając z położenia, z majątku... ze stosunków, ożenić się dla... familii. To jest myśl moja.
Maurycy rozśmiał się ruszając ramionami.
— Ja się wcale nie myślę żenić...
— Znajdziemy ci księżniczkę — dodał Leoś, wesoło zapalając się. Słowo ci daję. To wchodzi do naszego programu. Ja jeszcze o tem nie mówiłem nikomu — ale mam swój program... Rodziny się podnoszą nie samym majątkiem, ale kolligacyami i stosunkami... Ty się musisz ożenić tak, abyśmy w świat oba weszli de plein pied...
— Dajże mi pokój! — rzekł Maurycy markotno...
— Nie będę naglił — zobaczymy, napatrzymy, trafić się coś musi... Naówczas... o! Morysiu drogi, ty to dla familii uczynisz...
Począł chodzić żywo po pokoju...
— Jesteśmy na doskonałej drodze dojścia do honorów, do stanowisk, do wpływu, do zrównania się z najpierwszemi w kraju rodzinami. Głupibyśmy byli, nie korzystając z tego...
— Do czegoż to nas doprowadzi? spytał Maurycy obojętnie.
— Do pozycyi Potockich, Lubomirskich e tutti quanti — do najwyższych dostojeństw, w tego co jest celem szlachetnych żądz...
To co marzę, jest zupełnie możliwe, ale z twoją pomocą...
Tymczasem — milczmy...
Zamyślił się Maurycy — mało miał ambicyi w istocie... Projekt sekretny Leosia, o którym nikt dotąd nie wiedział oprócz niego i Felicyi, był po