Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/25

Ta strona została skorygowana.

Stan fortuny po Falimirskim pozostałej nie usprawiedliwiał — jak mówiono — wcale tych zbytnich pretensyi; lecz nazwyczajono się do grania tej roli, i przy niej wdowa się chciała utrzymać.
Holmanów więc jaśniał pałacem z końca XVIII wieku budowanym wedle rysunku jednego z architektów Stanisława Augusta, miał park obszerny, kaplicę piękną, oficyny po obu skrzydłach rozległe, i utrzymywany był tak, iż bodaj panującego w nim przyjmować można było. Zachowywała się tu tradycya i pokazywano pokój, w którym na oglądanie kanału Ogińskiego jadący król, filiżankę kawy z rąk pięknej hrabiny wypić raczył, przyczem mu odśpiewano kantatę i opasano go wieńcem różanym...
W pośrodku pałacu była żółto marmoryzowana sala z chórem, w której dawano bale... apartamenta dla gości mnóstwo ciekawych zachowywały wspomnień z dawnych czasów...
Gmach w Holmanowie, utrzymywany, o ile się to dawało, na dawnej stopie, w czasie gdy się powieść nasza poczyna, zamieszkały był przez wdowę po marszałku Falimirskim, panią Euzebię z baronów Ingelheimów Falimirską i jedyną jej córkę pannę Felicyę. Za życia nieboszczyka stosunki jego z własną familią, z powodu małżeństwa, które nie w smak jej było, zerwały się zupełnie; śmierć nie przyczyniła się do ich odnowienia. Pani Falimirska więc dosyć była osamotniona, gdyż baronowie Ingelheimowie, jeśli gdzie jeszcze jacy byli, jakoś się nie zgłaszali do niej; wątpiono nawet po świecie o ich egzestencyi.
Tajemnicze to było owo pochodzenie, którego źródeł kazano szukać gdzieś między szlachtą kurlandzką. Pan Falimirski poznał swą żonę w Warszawie w domu książąt L... z którymi jakoby miała być w jakiś niezrozumiały sposób spokrewniona. To