Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/277

Ta strona została skorygowana.

nie wszystkim nam jest dane... Bankierowa... hrabina... które tu dotąd uchodziły za najpiękniejsze, zgasły. Toaletami też żadna z nich się z Felicyą równać nie może. Ostatnie suknie sprowadzone z Paryża, gdyśmy daty trochę poprawić pani Adeli, cała Warszawa się zbiegała oglądać. Była formalna wystawa... Sklep musiano zamykać...
„Felicya ma do ciebie prośbę, bo Leoś jej powiedział, że na to potrzebuje twojej zgody i pomocy. Koniecznie się jej chce zimowy ogród rozszerzyć. Tak jak jest — nie ma logiki.
„Salon to nie ogród. Taki pałacyk jak Leonowstwa, nie może się takim mikroskopowym ogródkiem ograniczyć. Idzie o nabycie gruntu sąsiedniego. Monti powiada, że razem z tą przybudówką, nie będzie to kosztowało nad sześćdziesiąt tysięcy rubli. Cóż to dla was znaczy? a Felicyę uszczęśliwisz. Ja nawet nie proszę, bo wiem, że ty to zrozumiesz i nie będziesz śmiesznych robił oszczędności...
„Napisz o tem na osobnej kartce, bo list twój nadto mi drogi, żebym się nim dzieliła...
„Czekam z niecierpliwością korrespondencyi... co dzień na pocztę posyłani po kilka razy. Sądziłam, że ją odbiorę z drogi! że i ty zatęsknisz trochę do starej przyjaciółki... Ale tam matka... sąsiedzi — nie wiem już kto, nie chcę zgadywać co — porwą mi ciebie... Powracaj — przyrzekam być bardzo grzeczną.... Gotowam wyjechać naprzeciw do Miłosnej, gdybym wiedziała kiedy, aby cię sam na sam powitać pierwsza... i posiedzieć z tobą...
„Nie przewiduję żadnych przeszkód do powrotu, nie przypuszczam ich. Do Malborzyńskiego pisałam, aby był ci pomocą i posługą. Człowiek to, na którego się zupełnie spuścić możesz...
„Zdaje się, że Teofil wyjedzie na wieś — intryguję jak mogę — nie chcę jego towarzystwa dla