Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/305

Ta strona została skorygowana.

chłodny. Trwało nawracanie dobrą godzinę, a pani Falimirska wyszła postanowiwszy żonę na niego nasadzić, jak mówiła, ażeby ta do podróży go skłoniła. Felicya miała pewną przewagę nad mężem — a marszałkowa nie wątpiła, że choć Leoś jej nie zawadzał, będzie rada na jakiś czas uwolnić się od niego i być zupełnie swobodną.
Jakoż, już rozpocząwszy wprzódy namawianie córki, znalazła ją tego rana przygotowaną do czynnego działania.
Ma chérie, odezwała się do niej matka... i o to mi chodzi, ażebyś ty trochę odetchnęła, Leoś jest bardzo miły, ale trochę nudny... monotonny i bardzo sobą zajęty. Przyznaję chętnie, że nie zazdrośny, ale zawsze jednak patrzy i słucha. Trochębyś odetchnęła. Nawet, powiem ci z doświadczenia, to żywszą miłość obudzi w nim. Więc ze wszech miar, niech jedzie...
Felicya dziecinnie, naiwnie popatrzała matce w oczy, i rzuciła się jej na szyję nic nie mówiąc, całując ją za to, że tak dobrze odgadła jej myśli. Nie powiedziała nic, ażeby nie powiedzieć nadto... lecz widać było, że pozbycie się na czas jakiś Leona pożądane było...
Tegoż dnia, gdy się sami znaleźli, Felicya rachująca na skutek nieochybny swych pieszczot, przymilając się, głaszcząc, szczebiocząc, poczęła na męża nastawać, by do matki jechał, głównie dla tego, aby nie pomyślała, że jest opuszczona i zapomniana, i żalu za to do niej nie miała.
Nalegania te ze wszech stron się powtarzające, na słabym Leonie uczyniły wrażenie konieczności posłuszeństwa... Powiedział ziewając, że pojedzie.
A że go to nudziło — począł zaraz o Sanguszkowskim koniu; żona zaś, której koń nie bawił, skorzystała z tego i wtrąciła o bransoletach i naszyj-