Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/350

Ta strona została skorygowana.

Dodać tu należy, że odpowiadający na pytania księcia szwajcar, nietylko iż dawał mu objaśnienia niedostateczne... ale minę względem pytającego i ton przybierał niewłaściwy. Lekce sobie ważył widocznie księcia pana, jakby go tu nie za wice-gospodarza, lecz za rodzaj intruza i gracyalisty uważał. Czuł to książę i mocno był tem dotknięty, a dać poznać po sobie, że go mógł taki szwajcar obrazić — nie chciał. Wolał więc przerwać rozmowę, i skinął tylko, iż na tem ma dość. Wyszedł szwajcar, na dół się spuszczając krokiem wolnym — w złym humorze i podraźniony. Brak towarzystwa, osamotnienie dało mu nałóg brzydki mówienia pół głosem samemu do siebie. I teraz, mocno zdając się wzruszony — szeptał:
— Książę! ale też! Jaki mi potentat co z naszego tu żyje... obiadu, i chce tu sobie gospodarować. Ale! będziesz widział! Stróż mu zawadza, człek szlachetny i poczciwy... Do stróża się czepia... a w istocie do mnie... Ja to rozumiem. Radby mnie wysadził, żeby ze swej ręki kogo tu naraić! Ale — wszyscy tu oni na jeden grosz targują! Stróż im solą w oku — potem Żabczyński, a nareszcie i sam pan zawadzi... Książę — ale! Co po tytule, gdy wąż w szkatule?... Książę! Jaki mi pan!...
Poruszając się tak niepotrzebnie, szwajcar doszedł do swojej budki... Tu, dla zbytniego wzruszenia, aby je uśmierzyć, napił się wódki — i po niej nabrawszy energii wielkiej, wprost się udał do mieszkania stróża, które było w podwórzu, w kącie. Architekt pan Monti, uwzględniając wszelkie potrzeby domu, nie zapomniał i o tej izdebce stróża, lecz o ile w innych domu częściach szczodrym był w wymiarach, tu ściśle tylko co konieczne było, aby człowiek wyżyć mógł nie udusiwszy się, dla stróża wyznaczył. Była to klatka nie izba — cho-