Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/358

Ta strona została skorygowana.


Wkrótce po powrocie pana Leona, książę ciągle się uskarżający na niezdrowie, któremu może ciężyła ta atmosfera zbyt żywemi prądami poruszana, wśród której się od jakiegoś czasu obracał, objawił życzenie pojechania na wieś. Przywykli byli do niego wszyscy, ale mu się nikt nie sprzeciwiał; mówił, że zdrowie jego wymaga koniecznie spoczynku. Marszałkowa go nawet nie wstrzymywała. Na podróż znowu zażądał pożyczki pieniężnej od Leosia, obiecując mu spłacenie tego dłużku, całego razem. Jakoż wyruszył czule żegnany, przyrzekając wkrótce być z powrotem...
Marszałkowa, która na przemiany to nazbyt bywała ożywiona, to zadumana i smutna, parę razy się z tem odezwała, że chciałaby zajrzeć do Holmanowa, ale Felicya jej nie puściła. Leon zaś, najlepszy z ludzi, niczemu i nikomu nigdy się nie sprzeciwiał, z tym warunkiem, aby też jemu nikt w drogę nie wchodził. Żonie zostawił swobodę najzupełniejszą. Pożycie ich dziwnie się jakoś ukształtowało, na wzór innych małżeństw wielkiego świata. Pani miała swe kółko i zajęcie osobne; pan żył z przyjaciółmi swymi bawił się wedle upodobania. Leoś nie przestawał być czułym, ale roztargniony był, i ta czułość wydawała się raczej formą niż rzeczywistem przywiązaniem. Ze strony Felicyi od pewnego czasu wymagania były wielkie, kapryśne, ale miłości i uczucia ani znaku. Przeciwnie zdawała się chcieć okazać jawnie, że jest jej zupełnie obojętny — ale pan Leon tego nie widział. Gderała na niego ciągle, znajdowała niewłaściwem wszystko co on pomyślał, dość było, ażeby on coś zadysponował, by się jej wydawało niedorzecznością. Łagodny jej charakter zmienił się w dziwactwo i fantastyczność.
Wymagania były z każdym dniem większe, a sprzeciwić się im nie było sposobu. Najmniejsza uwaga uczyniona przez męża wywoływała gniewy,