Strona:PL JI Kraszewski Złoto i błoto.djvu/487

Ta strona została skorygowana.

przymiotów. Była to kobieta nowych czasów i obyczaju innego, lecz silna, pewna siebie i z bluszczu naszych niewiast przerosła w drzewo, co się nikogo czepiać nie potrzebuje.
Córka, typ angielski, wychowana też była tak, aby potrafiła być nawet sierotą. Matka obawiając się zawsze zostawić ją samą na świecie, bo i w kraju nie spodziewała się odszukać familii, i w Anglii jej nie miała — starała się ją wychować surowo i zahartować zawcześnie.
Między tą matką a córką stosunek był dziwny, poszanowanie dziecięce, poufałość siostry, miłość posunięta do egzaltacyi...
Panna Lucy, albo raczej miss Lucy, była dwudziestokilkoletnią dziewicą, silnie wyrosłą, umiejącą doskonale pływać, wybornie koniem władać, wygimnastykowaną jak u nas chłopców niewielu... piękna z twarzy, ale do naszych dziewic niepodobna. Blondynka z jasnemi włosy, oczy miała szafirowe, prawie czarne, wyraz myślący i niemal surowy, ale w chwilach roztrzepania bawiła się, śmiała i dokazywała jak dziecko. Matka czuwając nad nią, dała jej co tylko mogła w drogę przyszłości, uczyła co tylko w tę pojętną główkę się zmieściło — języków, muzyki, rysunku, malarstwa, robót kobiecych, niemal rzemiosł drobnych... Nie wierząc majątkowi, jaki jej zostawić miała, chciała ją uzbroić na wszelki wypadek... Powiodło się to szczęśliwie. Miss Lucy była wykształconą bardzo encyklopedycznie, i niepospolitem w swym rodzaju zjawiskiem. Dla matki była ona cudem...
Szczęściem nawet uwielbienie macierzyńskie nie dało jej zarozumiałości. Widok nowego kraju, którego pamięć się zatarła w kapitanowej, a ten też zmienił się wiele, obudzał w obu tych paniach nieniezmierne zajęcie... Ciekawe byłe wszystkiego. Jak